25-03-2012
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Dzisiaj niemal wszyscy chorujemy na brak czasu. Śpieszy nam się tak bardzo, że każda osoba i każda rzecz, która nas spowalnia, staje się naszym wrogiem.
Takie są właśnie konsekwencje naszej obsesji szybkości i oszczędzania czasu – wściekłość na drodze, wściekłość w samolocie, wściekłość na zakupach, wściekłość w związku, wściekłość w biurze, wściekłość na wakacjach, wściekłość na siłowni. Szybkość sprawia, że żyjemy we wściekłych czasach – pisze w
Pochwale powolności Carl Honoré i poszukuje lekarstwa na tę przypadłość, wędrując od warsztatów seksu tantrycznego w Londynie, przez nowojorskie studio ćwiczeń metodą SuperSlow, po Włochy, ojczyznę Slow Food oraz ruchu Powolnych Miast.
Zabawnie i zajmująco pokazuje, jak dzięki filozofii Powolności możemy wieść życie pełniejsze i bogatsze, ani w tempie geparda, ani w tempie żółwia, lecz w swoim własnym.
"Życie w pośpiechu w nieunikniony sposób staje się płytkie. Kiedy pędzimy przed siebie, ślizgamy się po powierzchni i nie nawiązujemy prawdziwych relacji z ludźmi i otaczającym nas światem. Jak pisał Milan Kundera w
Powolności, minipowieści opublikowanej w 1996 roku: „Kiedy rzeczy dzieją się zbyt szybko, nikt nie może być niczego pewien, nawet siebie samego” . Wszystko to, co nas łączy i sprawia, że warto żyć – społeczność lokalna, rodzina, przyjaciele – żywi się pokarmem, którego zawsze nam brakuje: czasem. W niedawnej ankiecie ICM połowa dorosłych Brytyjczyków stwierdziła, że z powodu napiętego terminarza tracą kontakt z przyjaciółmi.
Zastanówmy się, jak niszczący wpływ na życie rodzinne wywiera ciągłe zasuwanie po najszybszym pasie codzienności. W czasach gdy wszyscy dookoła gdzieś pędzą, karteczki przyklejane na lodówce stają się w wielu domach główną formą komunikacji. Według danych opublikowanych przez rząd brytyjski, przeciętny rodzic spędza dwukrotnie więcej czasu sprawdzając pocztę i wysyłając maile niż bawiąc się ze swoim dzieckiem. W dzisiejszej Japonii rodzice zapisują dzieci do centrów opieki czynnych przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. W całym uprzemysłowionym świecie dzieci wracają ze szkoły do pustych domów, gdzie nie ma nikogo, kto by posłuchał ich opowieści i dowiedział się o ich problemach, sukcesach i obawach. W 2000 roku 73% uczestników ankiety przeprowadzonej przez „Newsweek” wśród amerykańskiej młodzieży twierdziło, że rodzice spędzają za mało czasu ze swoimi nastoletnimi dziećmi."
(fragment ksiażki)