Strona głównaKulturaOna (Her) - Love Story z epoki cyfrowej

Ona (Her) - Love Story z epoki cyfrowej

"Ona" to piękny, wzruszający, prawdziwy film o tym, jak bardzo jesteśmy samotni. Nie jest to prosta, walentynkowa opowieść o cyber-miłości (co mogą sugerować trailery w telewizji), dzieło Jonze'a można odczytywać na wiele sposobów i na różnych płaszczyznach. Każdy pewnie przefiltruje film przez własne doświadczenia i potrzeby, i w którejś z zaledwie kilku postaci znajdzie kawałek siebie.
fot. OnaBohaterem jest Theodore Twombly (Joaquin Phoenix), który zarabia, pisząc wspaniałe listy dla innych ludzi. Sam przechodzi właśnie rozwód i próbuje na nowo ułożyć sobie życie. Postanawia więc skorzystać z nowej usługi - specjalnego systemu operacyjnego, sformatowanego pod kątem jego osobowości. W ten sposób pojawia się wirtualna "Samantha" (głos Scarlett Johansson).

Spike Jonze ukazuje rzeczywistość z przyszłości, ale opowiada o jak najbardziej aktualnych problemach. Opowiada z wdziękiem, w nienachalny sposób, skromnymi środkami, romantycznie, ale nie ckliwie, uroczo, ale nie banalnie, melancholijnie, ale bez histerii. I ma bardzo, bardzo trafne spostrzeżenia. W nieco mniej zaawansowanej technologicznie formie, tak nierzadko wygląda życie współczesnych 30-40-latków. Samotnych, wrażliwych, rozczarowanych wcześniejszymi , zmęczonych przelotnymi relacjami, próbujących wszelkimi sposobami wypełnić pustkę, szukających bratniej duszy, przyjaciela.

Patrząc na związek Theodora i Samanthy widzimy, jak ważna jest bliskość drugiego człowieka, jego . Jak doskonałe wręcz emocjonalne i intelektualne dopasowanie to za mało. Jak frustrujące i bolesne jest dzielenie życia "na odległość", bez dotyku i ciepła ludzkiego ciała (i nie chodzi tylko o seks). Z drugiej strony reżyser unaocznia, jak bardzo potrzebujemy takich więzi, z jak wielu aspektów związku jesteśmy gotowi zrezygnować, by mieć choć namiastkę kogoś, kogo kochamy i kto kocha nas. Jak możliwość powiedzenia komuś "dobranoc" może uszczęśliwić. Z kolei bycie z kimś kto nas nie rozumie, z przyzwyczajenia, obowiązku wcale tego szczęścia nie daje.

Jonze przypomina też pewną prawdę - nie ma związków idealnych. Trawa u sąsiada będzie bardziej zielona dopóki nie nasika na nią pies, a życie z drugim "człowiekiem", choćby i wirtualnym, wiecznie idyllą nie będzie.

Joanna Moreno / megafon.pl

Zgłoś błąd lub uwagę do artykułu

Zobacz także

 

 

 

Skomentuj artykuł:

Komentarze mogą dodawać wyłącznie osoby zalogowane.
Jesteś niezalogowany: zaloguj się / zarejestruj się




Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Senior.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Komentarze niezgodne z prawem i Regulaminem serwisu będą usuwane.

Artykuły promowane

Najnowsze w dziale

Polecane na Facebooku

Najnowsze na forum

Warto zobaczyć

  • Akademia Pełni Życia
  • Internetowe Stowarzyszenie Seniorów
  • Aktywni 50+
  • Umierać po ludzku
  • Oferty pracy