08-08-2011
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Pisanie książek o starości jest ryzykowne. Czyniąc to, łatwo popełnić nietakt, posunąć się za daleko, przesadzić. Starość nie jest tematem wulgarnym czy nieeleganckim, można o niej mówić w towarzystwie bez niepotrzebnego skrępowania. Warto jednak pamiętać, że o ile reguły savoir-vivre’u dopuszczają poruszanie przy jedzeniu tematu starości, surowo zabraniają one odnoszenia go do którejkolwiek z obecnych osób. Bowiem osoba w podeszłym wieku czuje się stara za pośrednictwem innych, ale sama doświadcza poważniejszych przemian.
To właśnie inni donoszą jednostce, że osiągnęła już wiek, kiedy można powiedzieć o niej „stary/stara”, na co zazwyczaj reaguje ona zdziwieniem. Simone de Beauvoir tak opisuje swoje doświadczenie:
Zadrżałam, kiedy miałam 50 lat i pewna amerykańska studentka przekazała mi słowa swojej koleżanki: „Przestań, Simone de Beauvoir to staruszka!” Simone de Beauvoir, wydając
Starość w roku 1970, już prawie sama zasługiwała na miano „staruszki”, którym określała osoby powyżej 65. roku życia. Miała wówczas 62 lata, co jednak wcale nie przeszkadzało prowadzić jej aktywnego życia: pisać, publikować, głosić feministycznych idei, jak dawniej organizować życia Sartre’a i świty ich wspólnych kochanek
*1.
Starość Simone de Beauvoir składa się z dwóch części. Pierwsza, zatytułowana
Spojrzenie z zewnątrz, prezentuje antropologiczną historię starości. De Beauvoir starannie śledzi los ludzi starych w poszczególnych społeczeństwach, analizuje zarówno praktyki związane z przejściem ze stanu dojrzałości do starości, jak i sferę idei otaczającą ten okres w życiu człowieka. Perspektywa antropologiczna i historyczna pozwala uchwycić to, co zazwyczaj zostaje ominięte w potocznym myśleniu o starości: jest ona produktem społecznym; to społeczeństwo określa, kto jest stary i jakie konsekwencje ten stan pociąga dla jednostek. Oczywiście, sposób zdefiniowania okresu starości jest nierozerwalnie powiązany z zasadami rządzącymi daną społecznością.
Druga część (
Bycie w świecie) tego obszernego eseju daje szansę czytelnikowi na spojrzenie na starość z perspektywy człowieka doświadczającego tego stanu. De Beauvoir skupia tutaj swoją uwagę na współczesnym jej społeczeństwie. Bacznie przygląda się temu, jak traktowani są jego członkowie – osoby starsze. Analizuje sytuację majątkową starców, powołuje się na badania przedstawiające strukturę dochodów i wydatków osób starszych.
Ciekawym zabiegiem jest wprowadzenie nie tylko danych zaczerpniętych z literatury naukowej, ale także przywołanie odpowiednich życiorysów postaci z historii literatury takich jak Victor Hugo czy Lew Tołstoj. Poznając, co na temat własnej starości, a raczej na temat siebie – starego myślał Chateaubriand, a co pisał o starości Arystoteles, czytelnik ma szansę poszerzyć swoją perspektywę, często ograniczoną do potocznych wyobrażeń i klisz. Poruszanie tematu starości w tekstach kultury nie pozwala zepchnąć jej na margines społecznej świadomości, można zatem powiedzieć, że Simone de Beauvoir również podjęła (udaną) próbę mówienia o starości, co zmierzenia się z wieloma niewygodnymi tematami.
Pisząc o starości, nie sposób pominąć kwestii instytucji, które mają za zadanie sprawować opiekę nad osobami w podeszłym wieku. Starsze osoby często doświadczają poważnych problemów mieszkaniowych, co niejednokrotnie wiąże się z samotnością. Simone de Beauvoir opisuje różne przytułki, hospicja, ale także specjalne miasteczka dla starców, w których mają oni zapewnioną nie tylko opiekę, ale także możliwość rozwijania własnych zainteresowań. Bez wątpienia jednak zastraszająco niewiele istnieje takich ośrodków, w których osoby starsze mogą czuć się autonomiczne i swobodne – zazwyczaj doświadczają one wielu upokorzeń, muszą radzić sobie z brakiem prywatności, nieuprzejmym traktowaniem ze strony personelu i wszechogarniającą nudą. Aktywność osób starych wygasa w takich miejscach znacznie szybciej, niż dzieje się to w placówkach dostosowanych do potrzeb starców, nierzadko sięgają oni po alkohol, wszczynają kłótnie albo wpadają w apatię.
Na to w jakim miejscu przebywa osoba starsza olbrzymi wpływ mają jej możliwości finansowe, z czym wiąże się kwestia zabezpieczeń społecznych. Używając wyrażeń „miejsce przebywania” (podobny wydźwięk ma „miejsce pobytu”), chcę podkreślić pewną tymczasowość, dyskomfort odczuwany przez wielu starców dożywających swych dni czy to w przeznaczonych do tego zakładach, czy np. u rodziny, która traktuje opiekę nad starym krewnym jedynie jako przykry obowiązek. Wyraz „zamieszkanie” kojarzy się z pewną stałością, trwałością, bezpieczeństwem. Autorka wielokrotnie na stronach swej książki opisywała prawdziwe cierpienie, jakiego doświadczają ludzie starzy w związku z brakiem dochodów pozwalających im zaspokoić swoje podstawowe potrzeby.