09-04-2012
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Zbiór reportaży szwedzkiego pisarza Stiga Dagermana „Niemiecka jesień" w Szwecji ukazał się w 1947 r. W Polsce ta niewielka książka wyszła dopiero teraz, a i tak pewnie nie wszystkim to będzie w smak.
Dagerman (1923-1954) żył krótko, a okres jego twórczości obejmuje zaledwie cztery lata. Po II wojnie światowej opublikował cztery powieści (w tym znakomitą „Wyspę skazańców") i zbiory reportaży, to jednak wystarczyło, by zaliczyć go do czołowych szwedzkich pisarzy XX wieku. Wielką skalę jego talentu pokazuje „Niemiecka jesień" - reportaże z podróży do Niemiec, pisane niedługo po tym, jak upadła Trzecia Rzesza.
W swoim zbiorze - który Henning Mankell ocenił jako jedną z najlepszych książek o skutkach wojny - 24-letni autor opisuje głód i nędzę zwykłych Niemców, mieszkających najczęściej w piwnicach, zależnych od władzy czterech zwycięzców. Szwedzki pisarz, co warte podkreślenia, zachowuje całkowity obiektywizm i pamięta o niemieckiej winie, potrafi jednak dostrzec niedoskonałość i paranoiczność świata stworzonego przez zwycięzców. Ale to, co uderza czytelnika najbardziej, to dojrzałość, przenikliwość i trafność spostrzeżeń młodego twórcy.
A dlaczego teraz niektórzy polscy czytelnicy jeszcze dzisiaj mogą przyjąć źle tę książkę? Ano dlatego, że powojenna niemiecka nędza i upodlenie po kilku latach zamieniły się w dobrobyt, czego nie można powiedzieć o Polsce. Proponuję jednak porzucić uprzedzenia i czytać książkę Dagermana jak dzieło literackie - najwyższych lotów.
Można też żałować, że Dagerman tworzył tak krótko. Niedługo po tym, jak wybuchł jego talent, pisarz zamilkł na kilka lat, a w 1954 roku - ku zdumieniu i rozpaczy Szwedów - popełnił samobójstwo.
Stig Dagerman, „Niemiecka jesień. Reportaż z podróży po Niemczech". Przełożyła Irena Kowadło-Przedmojska, Czarne 2012, s. 115.