03-04-2006
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Wojciech Cejrowski zabiera nas na wyprawę do ostatnich dzikich plemion. Razem z nim udajemy się daleko w głąb puszczy amazońskiej. Płyniemy indiańskim czółnem, polujemy na małpy i węże, jemy żywe pędraki i pieczone mrówki. To wszystko jest jednak tylko tłem, dekoracją, bo najważniejsi są ludzie, których spotykamy na końcu drogi. Ludzie dzicy, z kompletnie innego świata, zanurzeni w obcej, czasami groźnej kulturze. Ludzie, których autor obłaskawia dla nas, pozwala poznać, zbliżyć się. (Czasami do tego stopnia, że śpimy we wspólnym hamaku.)
nnym razem przemierzamy republiki bananowe Ameryki Środkowej, stajemy oko w oko z groźnym oddziałem partyzantów; strzelają do nas, grożą śmiercią, a my... Na początku mamy stracha, lecz w chwilę potem wraz z autorem pękamy ze śmiechu.
To ogromny walor tej książki - opowiada historie prawdziwe, niekiedy szokująco prawdziwe, mrożące krew w żyłach, niebezpieczne i niesamowite, a jednak zawsze na końcu Cejrowski pozwala człowiekowi odetchnąć z ulgą i wybuchnąć głośnym śmiechem.
Nieocenioną pomocą w tym zakresie jest osoba tłumacza. (Książka powstała oryginalnie w języku hiszpańskim, więc dla potrzeb obecnego wydania, trzeba ją było przełożyć na polski.) Na wyraźną prośbę Autora, tłumacz otrzymał tu dużo większą, niż to jest ogólnie przyjęte, swobodę działania. I w y p o w i e d z i.
W wielu miejscach znaleźć można przypisy tłumacza, które wcale nie ograniczają się do kwestii związanych z przekładem. Przeciwnie - tłumacz bardzo często wdaje się z autorem w utarczki słowne i wzajemne docinki. Czegoś takiego nie widzieliśmy w żadnej innej książce.
"Gringo wśród dzikich plemion" składa się z kilku części, każda z nich opowiada inną historię i dzieje się w innym rejonie Ameryki Łacińskiej. Jednak wszystkie łączy tak wiele, że całość czyta się jak powieść podróżniczą, a nie jak zbiór opowiadań czy reportaży. O właśnie - istotna sprawa - to NIE JEST zbiór reportaży napisany przez dziennikarza-podróżnika. Ta książka to opowieść przy kominku, rodzaj baśni z tysiąca i jednej nocy, którą Autor snuje wieczorową porą.