10-10-2014
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Żadnej laurki, za to z taką werwą, taką emocją, jakie rzadko u nas w kinie oglądamy. "Bogowie" to wyjątkowo pozytywna, acz nie cukierkowa biografia. Polskie kino z hollywoodzką energią.
Historia, którą opowiadają nam scenarzysta Krzysztof Rak, reżyser Łukasz Palkowski i aktorzy z Tomaszem Kotem na czele wciąga już od pierwszych ujęć i zdań, a potem już tylko siedzi się na skraju fotela, zaciska kciuki i kibicuje pasji oraz bucie . Czasem, co wrażliwsza dusza, musi sięgnąć po chusteczkę - nie zawsze po to, by otrzeć łzę wzruszenia, czasem niepohamowanego śmiechu!
W "" nie oglądamy całej biografii słynnego kardiochirurga - jedynie jej wycinek - drogę do pierwszego udanego przeszczepu serca w Polsce. Nie była to ścieżka usłana różami, przeciwnie - kłody rzucane przez system, decydentów, a przede wszystkim przez życie to tylko część z trudności, którym Religa i jego zespół musieli stawić czoła. Ta szarpanina miała w sobie coś z jazdy na rollercoasterze i film doskonale tę dynamikę oddaje. Nie ma tu ani jednej chwili zastoju, akcja pędzi do przodu, by przy okazji przybliżyć siłę ludzi, o których opowiada, i rzeczywistość, w której funkcjonują.
Rak ma niesamowite uch do dialogów i z wprawą zarysowuje bohaterów - nie tylko samego Religę, ale i jego współpracowników, przyjaciół, żonę i pacjentów. Z kina wychodzi się z głową pełną tzw. one-linerów, chwytliwych zdań w punkt, adekwatnych nie tylko dla samej fabuły. Palkowski ze scenariusza i od swoich aktorów wyciąga energię i autentyzm, i buduje napięcie. Nieustannie żongluje gatunkowymi chwytami, by zauroczyć i rozbroić widza. Nic z tego by się nie udało, gdyby nie Tomasz Kot i jego partnerzy: Piotr Głowacki, Sonia Bohosiewicz, , Cezary Kosiński, Władysław Kowalski. Kot tworzy kreację na miarę tej, którą rozpoczynał swoją karierę - w "Skazanym na bluesa". To brawurowy występ, dzięki któremu Religa, postać znana przez pryzmat swoich osiągnięć i wystąpień medialnych, staje się bardzo ludzki. Rak i Palkowski dają swojemu gwiazdorowi materiał, a on go ożywia. Jego Religa potrafi być arogancki, za dużo pali, czasem zdarzają mu się inne wyskoki, ale jest jednocześnie tak zdeterminowany, że nie ma wątpliwości, iż najbardziej chodzi mu o pacjenta. Nawet wtedy (szczególnie wtedy!), gdy nie ma ochoty zamienić z nim nawet ani słowa, gdy nie chce plotkować o życiu prywatnym i hobby. Nigdy nie traci czasu, jest w ciągłym biegu.
"Bogowie" mają prawdziwie rock'n'rollowy rytm - dosłownie (akcji towarzyszą przeboje, których słuchał sam Religa), jak i w przenośni. To film gatunkowy, o ludziach i dla ludzi, zdecydowany, szybki i fantastycznie obsadzony.