14-08-2017
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Koty jak piosenka - są dobre na wszystko: na splinek, na brzydki bliźniego uczynek, na taki jakiś nie taki ten byt. Tak też są przedstawione w dokumencie "Kedi", który bije rekordy popularności nie tylko wśród miłośników tych zwierząt.
Skąd wziął się ? Jest to film nie tylko o sekretnym życiu kotów (choć oczywiście one grają główną rolę). To obraz również o samym mieście, budynkach, zaułkach, targowisku, o ludziach i ich relacji ze zwierzętami i ze sobą nawzajem. Nakręciła go kobieta. Według mnie to ważne, bo do tematu podeszła z miłością.
Kamera śledzi wędrówki, miejsca odpoczynku, sposoby zdobywania pożywienia i gniazda rodzinne różnych kotów: Spryciary, Przylepy, Sułtana, Flirciarza, Bestii, Szajby i Cwaniaka. Reżyserka potrafi śledzić jednego kota przez dłuższy czas i to są najlepsze fragmenty tego filmu. Pokazuje różne sytuacje: walkę o swój teren, wskakiwanie na drzewo przez gzyms i na balkon mieszkanki kamienicy, karmienie kocich dzieci, wygrzewanie się na fotelach, występach i dachach budynków.
Wypowiadają się o nich różne osoby: ekspedientka, właściciel baru, karmiciele, rybak, plastyczka, straganiarze. Niektórzy uważają, że przez koty mają kontakt z Bogiem.
Film pokazuje, że i te "wolne" koty w Stambule potrzebują ludzi - karmienia, pomocy weterynaryjnej czy choćby głaskania czy . To wspaniała symbioza. Koty nie są wredne i egoistyczne i odwdzięczają się - a to tępieniem szczurów, a to wskazaniem leżącego portfela z sumą ratująca trudną sytuację życiową. A nawet stają się lekiem na cale zło, czyli depresję.
Dokument pokazuje, w jaki sposób koty świetnie radzą sobie w miejskiej rzeczywistości, na przykład domagając się poczęstunku od gości w restauracji siedzących na zewnątrz lokalu lub drapiąc w szybę baru. Czy jednak naprawdę nikt im nie odmawia? Na filmie jest przedstawiona ogólna aprobata dla tych pełnoprawnych mieszkańców miasta. Ale zdarza się, że ktoś wyrzuci kota z domu i ten szuka nowego. A nawet podrzuci rybakowi kocięta. Więc idealnie nie jest ale nobody`s perfect. Nawet Turcy w Stambule.
Sam film gorąco polecam - nie tylko wielbicielom tych wspaniałych zwierząt. Pytanie, które jednak warto sobie zadać przy okazji dotyczy tego, czy rzeczywiście jest tam aż tak bliska "kociemu rajowi"? Nie pokazano w sposób bezpośredni ani jednej sytuacji, która byłaby zagrożeniem dla zdrowia i życia kota ze strony ludzi, nawet odrobiny niechęci. A przecież przez cały dokument przebija prawda o trudnej sytuacji kotów w Stambule. Oto jeden z wątków: koty najchętniej buszują na targowisku, bo tam jest pod dostatkiem ryb i innego jedzenia. Co się stanie gdy władze miasta zlikwidują to miejsce (jak mają w planach)? Gdzie się biedaki podzieją? Może jednak powinno się pomyśleć o częściowej chociaż sterylizacji, a przede wszystkim o edukacji i pomocy ludziom o wielkich sercach, opiekujących się tymi zwierzakami, tak bu ich opieka nie kończyła się kolejnym bezdomnym kocim miotem... Serdecznie zachęcam do refleksji, również nad "naszymi" wolnożyjącymi kotami.