20-09-2013
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Światy fantastyczne Stanisława Lema, Ari Folman twórca słynnego "Walca z Baszirem", łączy z opowieścią o dzisiejszym Hollywood, rozrywce i technologii.
Pod wieloma względami "Kongres", oparty na wątkach "Kongresu futurologicznego", to niezwykły film. Przewrotny i inteligentny, a do tego pomysłowo zrealizowany - podzielony na dwie części: aktorską i animowaną.
Główną bohaterką jest starzejąca się aktorka Robin Wright (którą gra sama ). Lata największych sukcesów ma już za sobą, teraz pozostało jej życie z dwojgiem dzieci - chorym synem i odrobinę pyskatą córką - oraz marzenia. Nikt już nie chce jej angażować, a ona sama przez lata - ze strachu - zrezygnowała z wielu ciekawych kreacji. Pojawia się jednak szansa... Wytwórnia Miramuont chce ją zeskanować. To ma być jej ostatni kontrakt: podpisując go, zrezygnuje z dalszego grania, ale jej ciało poddane komputerowej obróbce będzie pojawiać się w kolejnych produkcjach. Zgadza się.
Dwadzieścia lat później firma chce rozszerzyć umowę - przemieniając Robin Wright w substancję do spożycia. Aktorka musi stawić się na spotkanie w Hotelu Miramount, pałacu rozrywki na samym środku pustyni w "strefie animowanej".
niechętnie spoglądał na kolejne adaptacje swoich dzieł. Przychylnie ocenił jedynie telewizyjny film Andrzeja Wajdy, do którego sam napisał scenariusz. Dziś jednak "Kongres" spotkał się z akceptacją rodziny pisarza. Folman skoncentrował się na ożywieniu myśli Lema, jego filozofii, ale i pewnego klimatu. Przefiltrował je przez własne zainteresowania, doświadczenia i wiedzę i nakręcił film, który dalece wykracza poza gorzką opowieść o zagubionej, starzejącej się aktorce. Zadając wiele trudnych pytań i komentując dzisiejsze społeczeństwo, narastające uzależnienie nas wszystkich od technowinek i iluzji, nieustanną pogoń za tym, co fantastyczne, nowe, reżyser stworzył obraz wyjątkowo przystępny, pełen subtelnych odcieni. To z jednej strony bajka, z drugiej - traktat, który nikogo nie krytykuje, ale bardzo mocno powątpiewa. Intrygujące kino, na poły psychodeliczne, na poły filozoficzne, na poły... dokumentalne. Niecodzienne.