Marsz pingwinów

Nie jest to zwykły dokument do jakich jesteśmy przyzwyczajeni, to napewno coś więcej, to film, który pokazuje dotąd nieznany nam świat i opowiada historię jednych z najbardziej zagadkowych stworzeń na naszej planecie.

Rzecz dzieje się na biegunie południowym, Antarktyce. Tam właśnie poznajemy głównych bohaterów owej przygody, a są nimi pingwiny cesarskie. Przy temperaturze -40 stopni celsjusza te piękne ptaki wyruszają całymi stadami do skalistego centrum lądu, gdzie jak co roku wydadzą na świat potomstwo.

Naturalnym środowiskiem pingwinów jest ocean, to w wodzie polują, żywią się i spędzają większość czasu. Gdy jednak nastanie odpowiednia pora, zmuszone są opuścić morskie głębiny i wspólnie wyruszyć na pielgrzymke do serca lądu. Idą razem niczym karawana przez śnieżne pustynie i pokryte lodem skały. 100 km ciężkiej drogi, pokonywania zdradliwych szczelin w lodzie i zmagania się z warunkami atmosferycznymi w końcu daje efekt. Docierają na miejsce wszyscy razem, kilka grup pingwinów z różnych obszarów Antarktyki, synchronizowane niewidzialnym zegarem spotykają się w tym samym miejscu o jednakowej porze. Instynkt ich nie zawodzi.

Reżyser filmu, francuski biolog Luc Jacquet ukazuje nam arcydzieło natury. Wspólnie z ekipą montażystów i kamerzystów spędził rok na biegunie południowym by podziwiać te piękne stworzenia w ich naturalnym środowisku.

Wiele pracy i wysiłku kosztowało zespół zrobienie materiału, który zaoowocował wzruszającymi scenami takimi jak poetycko ukazany taniec godowy czy moment narodzin.

Jak mówi sam reżyser, musieli bardzo uważać by nie zakłócić spokoju głównych bohaterów. Trudności związane z kręceniem najtrudniejszych scen były potęgowane przez śnieżyce i temperatury, które w najlepszym przypadku sięgały -20 stopni celsjusza.

Pingwiny cesarskie to dla wielu po prostu "słodkie zwierzęta" żyjące gdzieś na biegunie. W rzeczywistości to obdarzone silnym instynktem ptaki, które zrobią wszystko by przeżyć, a co najważniejsze umożliwić przeżycie swoim dzieciom.

W sercu lądu, po wydaniu na świat piskląt muszą przetrwać zimę zdala od oceanu i źródła pożywienia. Film doskonale ukazuje zmagania obojga rodziców z przeciwnościami losu takimi jak głód, burze śnieżne, czyhające w wodzie lwy morskie, a przede wszystkim mróz przed którym muszą bronić swoje maleństwa. "Marsz pingwinów" łączy ze sobą nowoczesną narrację w wykonaniu Marka Kondrata w polskiej wersji językowej (Morgan Freeman w ang. wersji) z nieskazitelnym obrazem natury. Przepiękne krajobrazy i mistrzowski montaż efektów dźwiękowych (Cezar za najlepszy dźwięk) dały w efekcie melodyjną opowieść o życiu i woli przetrwania pingwinów cesarskich.

Wiele można by mówić o emocjach towarzyszących widzom podczas oglądania owego filmu i odczuciach po jego obejrzeniu. Jednak ciężko ubrać w słowa to co pokazały nam te dumne ptaki. 120 dni bez jedzenia po to by zaopiekować się dzieckiem, 100 km marszu po to by polować i zregenerować siły w oceanie oraz 9 miesięczna zima, która nie oszczędza prawie nikogo i bezlitośnie zabiera najsłabszych. Mrożące krew w żyłach momenty śmierci i rozczulające do łez narodziny małych pingwinów, tego typu kontrasty sprawią, że nigdy nie zapomnimy "Marszu pingwinów".