27-08-2014
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Kto pokochał dwie pierwsze odsłony "Niezniszczalnych" i tym razem będzie uradowany. Nie jest to jednak ten przypadek, kiedy trzecia część bije na głowę pozostałe.
Podczas kolejnej, z pozoru rutynowej akcji, Barney Ross () i jego ekipa trafiają na starego przyjaciela, Stonebanksa (), który zszedł na złą drogę. Wszyscy, oczywiście, chcą wyrównania rachunków.
Jest w filmie Patricka Hughesa pewien paradoks. Z jednej strony, twórcy wpadli na dobry pomysł by nieco odświeżyć formułę. Ściągnęli świeżą krew i dodali aspekt różnicy pokoleń generujący humorystyczne konflikty. Z drugiej strony, właśnie "młodzież" jest najsłabszym ogniwem produkcji. Są kompletnie nijacy, nudno stereotypowi, pozbawieni charyzmy. Żaden z młodych aktorów się nie wyróżnia, a ich popisom brakuje lekkości. Wszyscy są spięci i drętwi. Z drugiej strony, kiedy występuje się u boku Mela Gibbsona czy Harrisona Forda, nietrudno wypaść słabo. Tym samym seans "Niezniszczalnych 3" ma przebieg sinusoidalny. Kiedy pojawia się "stara gwardia", docinki seniorów, ich autoironiczne komentarze, twarz widza promienieje. Gdy do akcji wkraczają młodzi, widz zaczyna zerkać na zegarek.
Scenariusz jest dość tendencyjny, a motywy przewodnie to zemsta, lojalność i przyjaźń. Nikt jednak raczej nie spodziewał się po Stallone mistrzostwa intrygi na miarę Davida Finchera. Krótko mówiąc, jest dużo biegania, strzelania, mordobicia i wybuchów. Ogólny bilans wypada jednak na plus, a to za sprawą dwóch genialnych nabytków. Gibson i Ford trzymają fason, ale perełkami są Wesley Snipes, który osiągnął Himalaje dystansu do siebie (komentarz w sprawie więzienia - bezcenny) i przede wszystkim , który pokazał nieznane dotąd oblicze i mocno pomijany talent komediowy. Absolutnie każda scena z panem Desperado zaskakuje, cieszy i raduje. Niezmiennie mocną stroną "Niezniszczalnych" są dialogi. Skrzące, sarkastyczne i fajnie złośliwe.
Trzecia odsłona serii nie jest wybitną, ale i tak warto poświęcić dwie godziny na ten film. Mimo wszystko, tyle frajdy, kontrolowanej i zamierzonej głupoty, drwiny z siebie i Hollywood zbyt często w kinie nie uświadczymy.