31-03-2017
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Agnieszka Holland nazwała ten film "feministyczno-anarchistycznym eko-thrillerem z elementami czarnej komedii".
Akcja filmu jest oparta na silnych kontrastach. Spokojnej pięknej przyrodzie w różnych porach roku przeciwstawiono okrutnych, bezwzględnych, egoistycznych ludzi – głównie mężczyzn.
To członkowie koła myśliwskiego, a między nimi: ksiądz (Marcin Bosak), Prezes (), chamski i okrutny właściciel fermy lisów (Borys Szyc), komendant policji.
Główną bohaterką jest Janina Duszejko (Agnieszka Mandat), , astrolożka, która ma za sobą karierę budowniczego mostów na Bliskim Wschodzie. Teraz żyje w Sudetach z dwoma sukami i uczy języka angielskiego w szkole. To archetyp mścicielki. Duszejko szuka sojuszników w walce z okrucieństwem wobec braci mniejszych ale nawet u księdza nie znajduje zrozumienia. Argumentuje on, że zwierzęta nie mają duszy a człowiek ma sobie ziemię czynić poddaną. Policjant zaś jest finansowo uzależniony od biznesmena.
Mieszkańcy uważają kobietę za wariatkę. Nikogo nie obchodzi los nie tylko zwierząt ale wszystkich słabszych istot. Takimi są w filmie dziewczyna nazwana Dobra Nowina (Patricia Volny – córka Jacka Kaczmarskiego) i Dyzio świetny informatyk (Jakub Gierszał).
Przyroda się mści i okrutnicy zaczynają ginąć. Duszejko twierdzi, że to zwierzęta zabijają. Ale czy to prawda?
Myślistwo to symbol bezkarnej przemocy usankcjonowanej prawem i tradycją, w dodatku ilość ofiar jest powodem do dumy i robienia sobie zdjęć pamiątkowych nad zwłokami zwierząt. Przewijająca się przez film pieśń „Pojedziemy na łów” (z XVII wieku) radośnie zachęca do zabijania.
Pojedziemy na łów, na łów,
towarzyszu mój.
Na łów, na łów, na łowy
Do zielonej dąbrowy,
towarzyszu mój!
Aż tam biegnie zając, zając,
towarzyszu mój.
Puszczaj charty ze smyczą,
Niech zająca uchwycą,
towarzyszu mój! W dalszych zwrotkach jest sarna i soból, a nawet panna.
"" - mimo że porusza ogromnie ważny i nośny temat nie jest obrazem idealnym. Reżyserka tak poprowadziła główną postać, że w swojej pasji i bezkompromisowości jest ona momentami denerwująca a nie przekonująca. Klarowność narracji zaburza też wielość wątków i retrospekcje. A nadwrażliwych widzów może odstręczyć kilka okrutnych (choć uzasadnionych scenariuszem) scen. Mimo to warto go zobaczyć, jako głos w nagle całkiem aktualnym dyskursie.