Strona głównaKulturaTerminator: Genisys

Terminator: Genisys

Jako wakacyjny, popcornowy blockbuster z grupy odgrzewanych kotletów "Terminator: Genisys" broni się o wiele bardziej niż "Jurassic World".
fot. Terminator GenisysModa na przeróbki i kontynuacje trwa. "Terminator: Genisys" plasuje się gdzieś pomiędzy - to trochę remake, a trochę sequel i prequel jednocześnie. Scenarzyści Laeta Kalogridis i Patrick Lussier wrzucili do swojego dania wszystko, co mieli pod ręką. Reżyser Alan Taylor, specjalizujący się w realizacji kolejnych odcinków seriali stworzonych przez innych, nijak im nie przeszkadza, po prostu realizuje, co zapisali.

Jest więc w nowej historii wiele elementów z pierwszej i drugiej części cyklu. Pojawiają się też różnorakie naddatki. Mamy tu kultowe przybycie Terminatora w roku 1984, młodego T-800 i , T-1000 w wielu formach, Kyle'a Reese'a, Sarah Connor, Johna Connora, a nawet - och te podstępne intertekstualne gry - Matta "Doktora Who" Smitha w roli wszechwiedzącego supersystemu Genisys, który jest - tak naprawdę - Skynetem. Mniejsza o wyjaśnienia - bo to naprawdę nie ma większego znaczenia. W gruncie rzeczy wszystko jest tu tylko (aż?) pretekstem do zabawy.

Akcja mknie szybko pomiędzy trzema płaszczyznami czasowymi. Zdystansowany do siebie bywa nawet zabawny. Jest dużo huku, eksplozji, nagromadzenia terminatorów. Jak się mocno przymknie oko, w sumie nie jest źle - typowe, napompowane efektami popcornowe kino. Zdecydowanie bardziej wyluzowane niż "". Pomimo jakichś logicznych niedorzeczności, jednak mądrzejsze. Z silną dziewczyną bez szpilek!

Z tą dziewczyną, Sarah Connor, pojawiają się jednak pewne schody. Ortodoksyjni fani znienawidzą twórców, którzy przekreślili w tej postaci wszystko, czym była u początku swojej historii i przemienili nieco w Katniss Everdeen. Zacznijmy od tego, że w roku 1984 Sarah okazuje się nie być przestraszoną kelnerką - jest dziką amazonką w rozpędzonej ciężarówce. W dodatku - wygląda nie jak matka Johna Connora, a 15-latka. Przy czym wyjątkowo sztywny Jai Courtney, grający Kyle'a Reese'a rówieśnik Clarke (oboje urodzili się w 1986 roku), przeciwnie. Bliżej mu na ekranie do 35-, 40-latka. Gdy towarzyszący Sarah Terminator zaczyna namawiać ją do spółkowania ze świeżo przybyłym z przyszłości żołnierzem, robi się nieco niesmacznie.

Reszta jest właściwie standardem - przyszłość nie jest ustalona, jeden wysłannik z przyszłości pociąga za sobą kolejnego, chwila spokoju oznacza demolkę scenę później. Zaskoczenia i napięcia pierwszych filmów, ich pewnej surowości, na pewno brak. Trochę ma się poczucie, że z tym nowym "Terminatorem" jest jak z papką, która wyjdzie z blendera, gdy wymieszamy wszystkie słodycze z domu. Będzie słodko, ale można też nabawić się niestrawności.

Dagmara Romanowska / megafon.pl

Zgłoś błąd lub uwagę do artykułu

Zobacz także

 

 

 

Skomentuj artykuł:

Komentarze mogą dodawać wyłącznie osoby zalogowane.
Jesteś niezalogowany: zaloguj się / zarejestruj się




Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Senior.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Komentarze niezgodne z prawem i Regulaminem serwisu będą usuwane.

Artykuły promowane

Najnowsze w dziale

Polecane na Facebooku

Najnowsze na forum

Warto zobaczyć

  • Hospicja.pl
  • Umierać po ludzku
  • eGospodarka.pl
  • Poradnik-zdrowia.pl
  • Oferty pracy