27-05-2017
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
James Cameron zamiast świętować 20-lecie swego wielkiego hitu, "Titanica", musi zmierzyć się z pozwem od rodziny rzekomo prawdziwego Jacka Dawsona.
Przypomnijmy, że film z 1997 roku opowiadał miłosną historię emigranta Jacka Dawsona () i poznanej na statku arystokratki Rose DeWitt Bukater (Kate Winslet). Niejaki Stephen Cummings z Florydy, twierdzi, że nie jest to fikcyjna, lecz prawdziwa opowieść. Mężczyzna miał w 1988 roku w Brevard County na Florydzie opowiedzieć o dwójce swych krewnych, którzy znajdowali się na Titanicu 15 kwietnia 1912 roku. Jest on zdania, że Cameron usłyszał historię i wykorzystał ją w filmie. Krewni Cummingsa - o których opowiadał - byli małżeństwem, ale tylko jedno z nich przeżyło katastrofę Titatnica. W ramach zadośćuczynienia Cummings domaga się 300 milionów dolarów i jednego procenta zysków z kinowego przeboju, co - przy ponad 2 miliardach dolarów, które zarobił obraz, daje ponad 20 milionów dolarów.
"" z 1977 roku pozostał najbardziej dochodowym filmem do czasu "Avatara", także w reżyserii Jamesa Camerona, z 2009 roku.
Dzieło z Leonardo DiCaprio i w rolach głównych otrzymało 14 nominacjo do Oscara (tyle co w tym roku "La La Land" oraz "Wszystko o Ewie" z 1950 roku). Produkcja zdobyła 11 nagród Akademii Filmowej.