29-07-2011
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
W małej wsi Miłkowice dzieje się życie: rodziny budują domy, dziadkowie opiekują się gospodarstwem, małżonkowie płodzą i wychowują potomstwo, dzieci bawią się w ślepą babkę i wyliczanki. Są szczęśliwi, spełnieni, zharmonizowani z otaczającą ich przyrodą. Sielskie, choć biedne życie, naruszane jest od czasu do czasu ekscesami rozbójników, które przypominają tylko o tym, że dzieciństwo pani Haliny przypadło na nie najciekawszy okres w historii naszego państwa.
Od autorki:
Postanowiłam spisać historię swojego dzieciństwa zainspirowana pytaniami mojego wnuka, który domagał się opowieści o tych czasach. Był nimi bardzo zainteresowany. Rozszerzyłam trochę kontekst wydarzeń, przedstawiając je jednak jako obrazy bez ścisłego trzymania się chronologii. Nie jest to pełny obraz życia ludzi w Miłkowicach. Przywołałam tutaj tylko tych, których losy zazębiały się z dziejami mojej rodziny. Nie posiadam żadnych zapisków, pamiętników, a jedynie kilkanaście zdjęć i pamięć tamtych wydarzeń.
Moje dzieciństwo, mimo że biedne, tak jak i innych dzieci w powojennych czasach, było jednak szczęśliwe. Nasi rodzice kochali nas miłością bezwarunkową, gotowi byli dla nas poświęcić wszystko. Było to jednak miłość mądra, gdyż nauczyli nas odpowiedzialności, uczciwości i szacunku dla innych ludzi. Ukształtowali nasze charaktery i byli dla nas przykładem. Był to największy majątek, jaki otrzymaliśmy, gdyż nic i nikt nie jest w stanie go nam zabrać. Myślę, że zasłużyli na tę opowieść.
Gdy czytamy powieść opowieść pani Studzińskiej przychodzi na myśl inny pisarz, wielki poeta, prozaik, eseista - Czesław Miłosz , który z podobną uporczywością wracał do wspomnień z krainy dzieciństwa, niby idyllicznych, acz zagłuszanych sowiecką okupacją, rewolucją październikową, wojną Polaków z Bolszewikami.
I nie chodzi tu bynajmniej o porównywanie kunsztu obojga pisarzy, bo zaraz znajdą się liczni krytycy piszący paszkwile na próbujących swych sił w literaturze autorów, mówiący, że na druk jeszcze za wcześnie. Chodzi raczej o dobrodziejstwo pamięci i wspomnień, które zwerbalizowane mogą przysporzyć nam czystej przyjemności powrotu do utraconego raju młodości.
Jak sama autorka we wstępie zachęca:
Miły czytelniku, może podczas lektury przypomnisz sobie swoje dzieciństwo i otworzysz w swoim sercu drogę do lat, które warto uchronić od zapomnienia.
Wracając z panią Studzińską do lat jej młodości, mamy wrażenie, że świat się zatrzymał, a gdy czas nie gna nieubłaganie na przód, możemy przysiąść z dziadkiem Walentym na ławce w cieniu lipy i popijając zimną wodę ze studni przyglądać się hasającym w ogródku źrebakom