14-03-2011
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Słodko-gorzka książka o życiu kobiety, w której każda z nas może odnaleźć cząstkę siebie. Opowiada o stracie i cierpieniu, ale także o wybaczaniu, rodzącej się miłości i nie zawsze prostych kontaktach z rodziną.
Nawet nie przypuszczała, że najpiękniejszy prezent od ukochanego otrzyma... po jego śmierci.
Życie Janie, matki dwójki małych dzieci, rozpada się na drobne kawałki, gdy jej mąż ginie w wypadku. Nieszczęście uruchamia jednak łańcuch niezwykłych zdarzeń.
Wokół zrozpaczonej kobiety gromadzą się ludzie, którzy chcą jej pomóc. Janie powoli odkrywa, jak cieszyć się codziennością. Czy odnajdzie w sobie siłę, aby znów uwierzyć w miłość?
Poruszająca i mądra opowieść, w której - jak w życiu - przeplatają się radość i smutek, zwątpienie i nadzieja. Nigdy nie jest zbyt późno, aby zacząć wszystko od nowa.
- Historia przedstawiona w Werandzie pełnej słońca była w mojej głowie od dawna. Myślę, że jej zaczątki pojawiły się w czasie, gdy wyszłam za mąż. Nigdy wcześniej nie kochałam nikogo tak jak swego męża i nigdy wcześniej nie czułam się tak bardzo kochana. Pewnie stąd wziął się mój ogromny strach przed utratą najważniejszej osoby w życiu. Potem urodziło nam się pierwsze dziecko i wtedy pomyślałam: „No ładnie, teraz to dopiero się zacznie". Martwiłam się już nie tylko o swojego męża, ale i o ojca naszych dzieci. Radziłam sobie z gnębiącym mnie lękiem, wymyślając historie, w których ja sama lub inne, fikcyjne osoby stawiały czoło temu dramatowi. Postanowiłam przelać swoje fantazje na papier i zobaczyć, co z tego wyjdzie. - mówi autorka, Juliette Fay.
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Otwarte