27-09-2012
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
„Buntuję się, więc jestem" Albert Camus. 80 milionów to opowieść o ustroju i czasach bardzo słusznie minionych. I o ludziach, którzy nie chcieli żyć na kolanach.
Bohaterami legalnego skoku są: Józef Pinior, Stanisław Huskowski, Piotr Bednarz i Tadeusz Surowiec. Poza tym pracownicy banku, arcybiskup Henryk Gulbinowicz, dwa auta i Wrocław. Autorka przeprowadza nas przez ulice, mieszkania, zakłady pracy Wrocławia, więzienia i sale sądowe. To nie jest powieść a reportaż, więc autorka czytała różne dokumenty (ich kopie ilustrują książkę) w Instytucie Pamięci Narodowej, ze zbiorów prywatnych, rozmawiała z ludźmi działającymi w NSZZ „Solidarność” w 1980 i 1982 roku oraz w jego podziemnych strukturach.
Sama akcja pobrania pieniędzy z banku odbyła się w czwartek 3 grudnia 1981 roku. Była dość prosta ale tylko dzięki temu, że po pierwsze Pinior podjął właściwą decyzję tuż przed wprowadzeniem . Po drugie dzięki temu, że po studiach pracował w banku i znał przepisy bankowe pozwalające na legalne podjęcie pieniędzy. Po trzecie znaleziono bezpieczne miejsce gdzie przechowano tę sumę.
Dzięki autorce poznajemy prawdziwe fakty nijak mające się do propagandy władz PRL-u, które w mediach udowadniały ludziom, że Bednarz, , Pinior i inni ukrywający się działacze trwonią społeczne pieniądze zajadając się szynką z Peweksu, pijąc zagraniczne koniaki i hazardując się w kapitalistycznych kasynach. W zapale zohydzania „Solidarności” nie oszczędzono nawet kobiet internowanych w Gołdapi. Los chciał, że w kilka dni po publikacji tekstu o brzydkich kobietach opływających w dary z zagranicy, do ośrodka internowania przywieziono córkę autora tekstu. Jak mu podziękowała przeczytacie w książce.
wydano na działalność związkową, a Pinior rozliczył się z nich w 1990 roku na zjeździe dolnośląskiej „Solidarności”. I to jest optymistyczne zakończenie ale zanim do tego doszło wiele osób straciło życie, wolność, zdrowie, honor, ojczyznę lub rodzinę. W książce, jak to w życiu, jest parę zabawnych momentów. Czytałam ją przeważnie późnymi wieczorami, tak sugestywnie ją napisano, że zaczęłam nasłuchiwać czy nikt nie stuka do moich drzwi tak jak to było w styczniu 1982 roku. Niezapowiedziana wizyta trzech obcych zakończyła się rewizją i trzymiesięcznym internowaniem w Gołdapi.
Jeśli chcecie dowiedzieć się jak to naprawdę z 80. milionami, stanem wojennym i ludźmi związanymi z „Solidarnością” było – przeczytajcie te książkę. Polecam.
Recenzja nadesłana przez panią Irenę Brojek (Alodia1949). Serdecznie dziekujemy.
Katarzyna Kaczorowska - „80 milionów. Historia prawdziwa" Wydawn. Muza SA 2011