05-08-2017
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
"Zemsta jest najlepszą potrawą upieczoną w piekle." Juliusz Machulski powraca z kolejnym filmem na "V" i jest to powrót udany.
Film rozpoczyna się sceną widzenia w więzieniu. Kobieta (Katarzyna Herman) tłumaczy niewidocznej osobie, że nie należy się mścić, bo to źle wpływa na naszą psychikę i że w takim wypadku najlepsza jest ignorancja. Widz myśli sobie: chyba ignorowanie. Otóż nie – a dlaczego dowiadujemy się dopiero na końcu.
Akcja toczy się w Lublinie, które to miasto obchodzi 700-lecie istnienia. Woody Allen mógł zrobić filmy o Paryżu i Rzymie, to dlaczego nie miałby umieścić swoich bohaterów w Lublinie.
Głównym bohaterem (absolutnie nie pozytywnym) jest spin doctor Bruno Volta (świetny Andrzej Zieliński). Szalenie z siebie zadowolony i gardzący wszystkimi - na przykład o ludziach mówi swołeczeństwo. Jest doradcą i kreatorem wizerunku kandydata na prezydenta Kazimierza Dolnego (Jacek Braciak) marzącego o przywróceniu monarchii w Polsce z nim jako królem.
Volta ma dużo młodszą kochankę Agnieszkę (Aleksandra Domańska) wykonująca modny dzięki programom telewizyjnym zawód kucharki (kreatorki potraw?) i marzącej o własnej restauracji. Jej kierowcą i ochroniarzem jest totumfacki Volty o nazwisku Dycha (Michał Żurawski).
Cała akcja kręci się wokół korony Kazimierza Wielkiego, którą zamurowaną w ścianie starej kamienicy znalazła Wiki (Olga Bołądź). Przy okazji poznajemy dzieje regaliów polskich dzięki opowieści profesor Dąbrowskiej (znakomita ) oraz retrospekcjom – przenosimy się w wieki XI, XVI i XIX.
Mamy więc tu oprócz intrygi kryminalnej także kpinę z polityków i ich doradców. A przede wszystkim pochwałę kobiecej solidarności. I radę dla widzów , aby nie wierzyli wujkowi Google. Na koniec Volta dostaje mms-a: "trzeba się było uczyć, ćwoku". Ci, którzy znają inne filmy Machulskiego, doskonale rozpoznają nawiązanie do jednego z nich. I niech to zostanie jako przesłanie tego filmu.
Polecam.