31-07-2007
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Motyw perypetii mających miejsce w czasie podróży, na którym bazuje Gang dzikich wieprzy, jest dość popularny w historii kinematografii (patrz choćby: Easy Rider). Temat tu podjęty, a mianowicie kwestia starzenia się, robienia podsumowań donośnie własnych osiągnięć, też nie stanowi novum, mimo to, a może właśnie dzięki sprawdzonym elementom, komedia przygodowa Wild Hogs jest dość udanym filmem. Poprzez lekką i zabawną formę autorzy postawili interesującą diagnozę kondycji współczesnego człowieka.
Treść filmu nie jest skomplikowana: czterech przyjaciół mających na karku kilka dekad tęskni za czasami młodości, są zawiedzeni teraźniejszą egzystencją, pragną odmiany, wyruszają na Harleyach ku Pacyfikowi. Wśród nich znajdują się: porzucony mąż i biznesmen mający kłopoty zawodowe Woody Stevens (John Travolta), rozczarowany życiem rodzinnym dentysta Doug Madsen (Tim Allen), początkujący pisarz wykonujący pracę hydraulika Bobby Davis (Martin Lawrence) oraz ekscentryk i maniak komputerowy Dudley Frank (William H. Macy), którego życie towarzyskie stanowi głównie „rozmowa” z komputerowym systemem sterowania głosem.
Podróż okazuje się być dalece bardziej trudna niż wydawała się na początku, bohaterowie natrafiają na gang dzikich Harleyowców i spokojna dotychczas wycieczka staje przygodą ich życia. Wyjazd stanowi nie tylko oderwanie od rutyny, jest sublimacją młodzieńczych marzeń o zdobywaniu świata, zmusza też do refleksji nad dotychczasowym życiem i do oceny dokonań.
W nietypowych okolicznościach diagnoza dotycząca siebie samych zyskuje inną perspektywę, trudne niekiedy relacje międzyludzkie zdają się zyskiwać nowy wymiar. Ponieważ film zrealizowano w zabawnej konwencji, ważne deklaracje i wielkie słowa są lżej odbierane, komizm i ironia umożliwia nabranie dystansu do prezentowanych treści.
Jednocześnie zaznaczyć trzeba, że zawiedzie się ten, kto oczekuje nagromadzenia śmiesznych scen i efektownych gagów, komedia jest umiarkowanie zabawna. Nie należy też spodziewać się głębokich egzystencjalnych rozważań, fabuła opiera się na znanych motywach. Kryzys wieku średniego przeżywany przez panów jest dobrze znanym zjawiskiem, odwołanie się do stereotypu kilkudziesięcioletniego mężczyzny zachowującego się jak nastolatek i pragnącego udowodnić światu, jak wielkimi możliwościami dysponuje, nie jest niczym oryginalnym.
Pomimo wymienionych mankamentów, film wart jest obejrzenia choćby dlatego, że starzenie się, jako że wpisane zostało w kondycję człowieka, stanowi ciekawy temat. Diagnoza ludzkiej natury nie jest nowatorska, ale interesująca. Sprawdzony schemat wykorzystany przy tworzeniu komedii działa na jej korzyść.