03-10-2015
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Jeśli ktoś zastanawia się, dlaczego po kilku mniej lub bardziej udanych adaptacjach "Moralności pani Dulskiej" powstała kolejna, to odpowiedź (w przypadku najnowszego filmu Filipa Bajona) jest prosta i oczywista - dla wspaniałych polskich aktorek! Krysta Janda i Katarzyna Figura nareszcie błyszczą na dużym ekranie.
"Panie Dulskie" to nowe spojrzenie na ponadczasową komedię Gabrieli Zapolskiej. zdecydował się opowiedzieć historię Dulskich na poziomie trzech płaszczyzn czasowych: początku XX wieku, w roku 1954 i we współczesności. Punktem wyjścia jest próba nakręcenia filmu przez najmłodszą Dulską, Melanię (Maja Ostaszewska), która przyjeżdża do swojej matki () i słucha jej opowieści sprzed kilkudziesięciu lat, kiedy domem rządziła jeszcze babka Dulska (). Na jaw wychodzą rodzinne sekreciki, które są nam dobrze znane z dramatu Zapolskiej.
Nie ma w "Paniach Dulskich" nic błyskotliwego, nic co sprawia, że ta adaptacja jest lepsza od np. niedawnego spektaklu telewizyjnego wyreżyserowanego przez Marcina Wronę. Bajon za dużo eksperymentuje z przeskokami płaszczyzn czasowych, niepotrzebne też bawi się kamerą, pozwalając na operatorskie sztuczki i akrobacje. Film opiera jednak przede wszystkim na aktorach.
I w rezultacie wychodzi to mu całkiem dobrze. A wszystko dzięki fenomenalnym Katarzynie Figurze i Krystynie Jandzie oraz równie dobrze spisującym się pozostałym aktorom. Figura i Janda kradną jednak film. Grają koncertowo, błyszczą na ekranie, widać u nich radość z bycia przed kamerą. Dzięki nim jest więc lekko, przyjemnie i dowcipnie, a film Filipa Bajona można nazwać udanym.