Strona głównaKultura„Is anybody there?” - wzruszająca opowieść ze świetną rolą Michaela Caine’a

„Is anybody there?” - wzruszająca opowieść ze świetną rolą Michaela Caine’a

Choć Michael Caine przeżył już 76 wiosen, nie zwalnia tempa. W 2008 roku zakończył pracę na planie obrazu „Is anybody there" (znanego także pod tytułem „Is There Anybody There?"). Rola zrzędliwego, owdowiałego sztukmistrza Clarence'a może być najlepszym występem aktora od wielu lat, uważa Neil Davey z sagazone.
"Is Anybody There?" to subtelna opowieść o życiu, śmierci i przyjaźni między przedstawicielami różnych pokoleń. Bill Milner reprezentujący dociekliwą młodość i sir Michael Caine jako szlachetny, ale marudny pensjonariusz domu opieki czynią film naprawdę zabawnym i poruszającym zarazem.

„Czytałem wiele scenariuszy, które mnie rozśmieszyły i ten także mnie rozbawił, ale nigdy nie czytałem scenariusza, który spowodowałby, że zapłakałem, a po przeczytaniu tego wylałem wiele rzęsistych łez", powiedział Caine.

Film powstał w oparciu o scenariusz Petera Harnessa. Główną postacią jest tu młody, kilkunastoletni chłopak, który mieszka w domu spokojnej starości prowadzonym przez jego rodziców. Nawiązuje nić porozumienia, a następnie przyjaźń z jednym z pensjonariuszy - sędziwym i zrzędliwym magikiem. Mężczyzna uczy chłopca rozumieć rzeczywistość i żyć pełnią życia także wśród przeciwności losu.

Caine twierdzi, że film można uznać za udany m. in. dzięki profesjonalnej grze aktorów. Ma tu na myśli szczególnie chłopca grającego główną postać. „Mogłem mu zaufać. Miałem wrażenie, że gram z dorosłym aktorem. Sądzę, że pracę stanowią próby, występ zaś to już relaks i to jest tym, czego szukam u dobrych aktorów. Wszyscy wykonali tę pracę, zanim trafili na plan - oto moje zdanie o obsadzie", wyjawił Caine.

Takie przygotowanie w istocie może wprawiać w zdumienie, gdy mowa o 13-letnim Billu Milnerze, mniej jednak dziwi, gdy przyjrzymy się pozostałym członkom obsady. W filmie zagrały legendy brytyjskiego kina: Rosemary Harris, Sylvia Syms, Leslie Phillips, Peter Vaughan i Thelma Barlow.

„Is anybody there?" dotyka różnych problemów. Jednym z nich jest demencja, choroba która dręczy postać graną przez Caine'a. „Jeden z moich najbliższych przyjaciół cierpiał na demencję. Zmarł, kiedy kręciliśmy film. Mam zatem doświadczenia z tą chorobą", wyjawił Caine.

„Wszyscy się starzejemy i obecnie problem demencji staje się coraz bardziej palący. Wcześniej niewielu osiągało taki wiek, by zapadać na otępienie. Ktoś mi powiedział, że wkrótce będziemy żyli 110 lat i zastanowiłem wówczas, kto się mną zajmie. Kiedy odejdę na emeryturę? W wieku 100 lat? Jak będzie wyglądało życie w tym wieku i kto pomoże mi przeżyć te lata?", zastanawiał się Caine. „Mam kilku wnuków, więc liczę a nich", dodał z uśmiechem aktor.

Grany przez Milnera chłopiec jest zaintrygowany kwestią życia pozagrobowego, szczególnie tym czy i jak dusza opuszcza ciało. Stąd tytułowe pytanie: „Is anybody there?" (Czy jest tam ktoś?)

„Bardzo chciałbym myśleć, że w istocie ktoś tam jest", mówi Caine. „Mam w tym niezłe wsparcie, bo mój ojciec był katolikiem, matka protestantką, edukowali mnie wyznawcy judaizmu, a ożeniłem się z muzułmanką. Zatem nie tracę szansy na ostateczną interpretację", żartobliwie konkluduje aktor.

Joanna Papiernik / Senior.pl

Zgłoś błąd lub uwagę do artykułu

Zobacz także

 

 

 

Skomentuj artykuł:

Komentarze mogą dodawać wyłącznie osoby zalogowane.
Jesteś niezalogowany: zaloguj się / zarejestruj się




Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Senior.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Komentarze niezgodne z prawem i Regulaminem serwisu będą usuwane.

Artykuły promowane

Najnowsze w dziale

Polecane na Facebooku

Najnowsze na forum

Warto zobaczyć

  • Pola Nadziei
  • eGospodarka.pl
  • Poradnik-zdrowia.pl
  • Umierać po ludzku
  • Oferty pracy