Strona głównaKulturaElizjum (Elysium)

Elizjum (Elysium)

Wielkie widowisko i wyjątkowo przewidywalna fabuła oraz czarno-biali bohaterowie. Po nowym filmie autora "Dystryktu 9" spodziewałam się o wiele więcej.
fot. ElizjumNeill Blomkamp zdawał się być objawieniem, nowym mistrzem science fiction - bardziej mrocznego, z zacięciem społecznym. W "Elizjum" odnajdziemy obie te rzeczy. Akcja rozgrywa się w 2154 roku między Ziemią i tytułowym sztucznym środowiskiem, stworzonym na naszej orbicie. Planeta nie może zaoferować już nic poza chorobami, biedą, brudem, tanią siłą roboczą oraz XXI-wiecznymi archaicznymi technologiami. W Elizjum życie wygląda idealnie. Pogoda zawsze dopisuje, trawniki są zielone, a w specjalnych kapsułach można wyleczyć każdą dolegliwość, w tym chorobę popromienną i ostrą białaczkę. Elity rozmawiają po francusku i pławią się w luksusach. Biedacy z Ziemi są tu intruzami. "Raju" przed ich inwazją broni bezwzględna sekretarz Rhodes (). Splot okoliczności sprawia jednak, że na jej drodze staje pospolity, choć sympatyczny, złodziejaszek Max (Matt Damon).

Zderzenie bogactwa i biedy, bogaczy i robotników, hipokryzji i szczerości, zachcianek i podstawowych potrzeb życiowych, przywilejów i policyjnego terroru - problemy znane m.in. z kart "Wehikułu czasu" (Elojowie i Morlokowie), licznych dystopii, a przede wszystkim z otaczającej nas rzeczywistości (Dubaj i budujący go robotnicy, granice oddzielające kraje pierwszego świata od państw uboższych, konflikty wewnętrzne) - Blomkamp ubiera w bardzo efektowne wdzianko. Niestety, dziurawe.

W przypadku "Dystryktu 9" twórca musiał strasznie się nagimnastykować, żeby za jak najmniejszy budżet zrealizować jak najlepszy film. Skoncentrował się na bohaterze i fabule, i udało mu się zaskoczyć widzów nieco odmiennym podejściem do fantastyki oraz rozrywki. W "Elizjum" nacisk kładzie na wrażenia estetyczne. Bardzo cierpią na tym postacie i sama akcja. Cóż z tego, że przed naszymi oczami rozgrywa się kilka spektakularnych strzelanin i bijatyk, skoro to same klisze? Cóż z tego, że Elizjum przypomina statek z "2001: Odysei kosmicznej", skoro niektóre sceny, dialogi i rozwiązania narracyjne przywodzą na myśl kino klasy "B". Postacie są jednowymiarowe: okrutna sekretarz obrony, prymitywny najemnik Kruger (Sharlto Copley), chciwy prezes (William Fichtner). Do tego zupełnie niepotrzebny ckliwy wątek melodramatyczno-nostalgiczny i brak humoru oraz luki w logice. Nie jest to jednak pierwszy przypadek w historii kina, gdy zdolny niezależny filmowiec, wciągnięty przez machinę Hollywood, zaczyna gubić się w jej trybikach.

Dagmara Romanowska / megafon.pl

Zgłoś błąd lub uwagę do artykułu

Zobacz także

 

 

 

Skomentuj artykuł:

Komentarze mogą dodawać wyłącznie osoby zalogowane.
Jesteś niezalogowany: zaloguj się / zarejestruj się




Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Senior.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Komentarze niezgodne z prawem i Regulaminem serwisu będą usuwane.

Artykuły promowane

Najnowsze w dziale

Polecane na Facebooku

Najnowsze na forum

Warto zobaczyć

  • EWST.pl
  • Kosciol.pl
  • Hospicja.pl
  • Fundacja ITAKA - Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych
  • Oferty pracy