06-02-2014
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Z przyjemnością i ciekawością ogląda się film, w którym akcja nie tylko wartko się toczy, ale i można dowiedzieć się z niej czegoś na temat autentycznej postaci.
Do napisania i wyreżyserowania "Jacka Stronga" Władysława Pasikowskiego przekonali producenci. Decyzję podjął szybko i szybko rozprawił się z tematem. Nie ucichła jeszcze wrzawa po premierze "", gdy na planie opowieści o pułkowniku Kuklińskim padł pierwszy klaps. Ekipa odwiedziła nie tylko kilka polskich miast, ale i zajrzała do Moskwy oraz Waszyngtonu. Do głównej roli zaangażowano gorące nazwisko - , a wśród jego ekranowych partnerów znalazły się gwiazdy światowej klasy, w tym Patrick Wilson, Dimitri Bilov i Oleg Maslennikov. Ten rozmach - przynajmniej jak na polskie warunki - bardzo się filmowi przysłużył. Pasikowski wykorzystał każdą złotówkę, by zaoferować widzom rasowy thriller szpiegowski.
W tej produkcji wiele rzeczy naprawdę może się spodobać: pościg ulicami zaśnieżonej stolicy, wypadek w Waszyngtonie, gabinetowe groźby i dyskusje, a nawet -owskie ciuchy i fryzury. Jest też trochę humoru, ale nie przyćmiewa on dramatyzmu sytuacji ani nie przemienia sensacji w komedię. Złowieszczy klimat zimnej wojny Pasikowski buduje bezbłędnie z pomocą całego wachlarza możliwości, które daje kino gatunkowe. Nic tu nie ulepsza, nie kombinuje, po prostu: mistrzowsko wykorzystuje znane już filmowe tricki.
Dyskusje historyczne, a tym bardziej polityczne, filmowiec pozostawia innym. Na ekranie przedstawia jedynie wycinek z bogatego życia Kuklińskiego - od momentu, w którym Kukliński zaczął się wewnętrznie buntować przeciwko sowieckiej władzy i podjął decyzję o rozpoczęciu współpracy z CIA, aż po brawurową ucieczkę z kraju. Z ekranu dowiadujemy się tylko o najważniejszych dokumentach, których przekazanie znacznie wpłynęło na zmianę doktryny obronno-strategicznej USA w Europie i prawdopodobnie zapobiegło wybuchowi III wojny światowej - nuklearnej. "Jack Strong" koncentruje się przede wszystkim na człowieku, który wbrew zagrożeniu, w imię szlachetnej idei podejmuje olbrzymie ryzyko.
W imię filmowej spójności i przygody Pasikowski czasami popuszcza wodze fantazji. Nie kręci dokumentu - i chwała mu za to! Zachęca jednak - ale nie nachalnie, bez jakiegokolwiek moralizowania czy edukowania - by po seansie bliżej przyjrzeć się Kuklińskiemu i temu, co na jego temat wiadomo. "Jack Strong" to dobra zabawa i nauka - niech ktoś to przebije!