11-09-2015
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Gdy w wiadomościach codziennie słychać doniesienia na temat imigrantów, warto przypomnieć sobie, że Polska też brała udział w działaniach, które do kryzysu się przyczyniły. Zarazem warto też obejrzeć świetne polskie kino wojenne.
To nie zdarza się na co dzień. Owszem, mieliśmy serial "Misja: Afganistan" oraz filmy "Operacja Samum" oraz "Demony wojny według Goi", ale trudno tu mówić o jakiejś nadprodukcji. Zdecydowanie takich obrazów jest za mało. A te, które się pojawiają… cóż, albo są już, po prostu, stare, albo coś innego w nich nie gra. Innymi słowy, na "Karbalę" czekałam z niecierpliwością i ogromną ciekawością, a także - po obejrzeniu całej masy hollywoodzkich dramatów i superprodukcji o zbliżonej tematyce - z dość wysokimi oczekiwaniami. Nie zawiodłam się! Ba! "" podoba mi się bardziej niż wiele z tych jednowymiarowych opowiastek-agitek o amerykańskich kowbojach.
Krzysztof Łukaszewicz, który jest reżyserem i scenarzystą "Karbali", na reportażach Marcina Górki i Adama Zadwornego, a także korzystał z konsultacji podpułkownika Grzegorza Kaliciaka, który bezpośrednio brał udział w wydarzeniach. Czy to trafne uwagi wojskowego, czy spostrzeżenia dziennikarzy, czy zacięcie samego filmowca, czy aktorzy (w stawce m.in. Bartek Topa) - cokolwiek wpłynęło na ostateczny efekt, jest godne pochwał. We wszystko to, co dzieje się na ekranie, naprawdę się wierzy - w chłopaków, którzy pojechali na misję, żeby dorobić do żołdu, a jednocześnie się sprawdzić, w tych, którzy walkę uważają za swój obowiązek, w chojraków z ambicjami, którzy różnie potem wypadają na polu bitwy. W Irakijczyków, którzy stoją po drugiej stronie lufy i nie są postaciami… czarno-czarnymi - za działaniami tych ludzi stoją bardzo mocne motywacje, każące się zastanowić o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi i kto ma/miał rację.
Bohaterowie z krwi i kości wrzuceni są do akcji, która też powinna zrobić pozytywne wrażenie na widzach ceniących sobie w kinie szybkie tempo i emocje. Innymi słowy - rozsądek i wojenna sensacja - czego więcej można sobie życzyć?