Strona głównaKulturaKrólowa

Królowa

Mija prawie 10 lat od śmierci księżnej Diany. Wydaje się, że na ten temat powiedziano już wszystko - role "dobrych" i "złych" dawno zostały rozdane a cała historia powinna nieco przyblaknąć - w międzyczasie wydarzyło się przecież tyle medialnych trzęsień ziemi. A jednak pamięć Lady Di i kontrowersje wokół jej śmierci nadal są żywe, nie tylko wśród Brytyjczyków. Z legendą "Królowej Ludzkich Serc" musi mierzyć się każdy kto sięga po tę tematykę.
Obraz Stephena Frearsa pokazuje znaną całemu światu historię z zupełnie innego punktu, zupełnie niedostępnego tzw. "opinii publicznej" a nawet mediom, przez tydzień pomiędzy tragiczną śmiercią byłej żony następcy brytyjskiego tronu a jej pogrzebem. Patrzymy na wydarzenia oczyma królewskiej rodziny, z pozoru "bezpiecznie ukrytej" w swojej wakacyjnej posiadłości Balmoral, a w istocie znajdującej się w oku cyklonu własnych i zewnętrznych przeżyć. Widzimy monarchinię, dla której racja stanu i obowiązki głowy państwa mają bezwzględne pierwszeństwo przed własnymi opiniami, a jednocześnie matkę i babcię starającą się w tej tragicznej chwili osłonić i pocieszyć swoich najbliższych. Widzimy też ogromny ból jakiego doznała cała rodzina gdy małżeństwo następcy tronu legło w gruzach i gdy to ich oskarżano o odrzucenie a w konsekwencji o tragiczny koniec księżnej Diany.

Właśnie królowa Elżbieta jest główną postacią filmu. Na niej skupia się uwaga wszystkich bohaterów, jej decyzje mają znaczenie kluczowe dla wielu osób i dla całej monarchii. Od jej postępowania zależy dalsza kariera nowo wybranego premiera, stosunek Brytyjczyków do królewskiej rodziny a nawet przyszłość monarchy. To wszystko widzimy w obrazie Frearsa. Dzięki wspaniałej grze Helen Mirren, która jest najpoważniejszym (choć nie jedynym) powodem, dla którego warto ten film zobaczyć, widzimy jednak jeszcze więcej.

Akcja filmu toczy się powoli, są momenty w których "nic się nie dzieje", w których przyzwyczajeni do współczesnego "szybkiego" kina czekamy na jakiś mocny akcent, czy przełom a okazuje się że następuje kolejna "zwykła rozmowa". Nawet w najbardziej niespodziewanym i dramatycznym momencie, w wyniku awarii samochodu na środku strumienia królowa nie potrzebuje spektakularnego ratunku a jedynie naprawy wału napędowego i transportu do domu, na który spokojnie czeka. Jednak pod tym spokojem, prawie cały czas towarzyszącym
królowej kryje się ciągła wewnętrzna walka. Nie taka jednak, jaką wyobrażamy sobie myśląc o monarsze, który musi powściągać pragnienia serca by sprostać wymaganiom stawianym przez rację stanu. W historii opowiedzianej przez Frearsa racją stanu jest właśnie okazanie porywu serca. I Elżbieta II, wbrew temu czego nauczyło ją dotychczasowe życie i wbrew własnym uczuciom i przekonaniom, solidaryzuje się w porywie serca ze swoimi poddanymi.

Film urzeka swoją głębią, której tak trudno dopatrzyć się nawet w najbardziej chwalonych obecnie nowościach światowego kina. Na blisko dwie godziny styka nas z innym światem, pokazując że jest on także inny od naszych o nim wyobrażeń, a jednocześnie że tak jest nam bliski. Bo przecież smutek, zranienie, osamotnienie, poczucie niezrozumienia i ból to uczucia, z którymi musimy radzić sobie wszyscy, podobnie jak z pojawiającym się coraz częściej w miarę upływu lat (choć już od bardzo wczesnego wieku) poczuciem, że nie nadążamy za pędzącym coraz szybciej światem... Wszystkie te nastroje samej królowej oraz członków jej rodziny, reżyser przedstawia w sposób niezwykle wyważony i subtelny, nie odzierając ich przy tym z monarszej godności i pewnej tajemnicy. Choćby za to należy mu się ogromne uznanie.

Oglądając rozmowy premiera i królowej osobiście żałowałam jeszcze jednego. Jeśli film choć trochę pokazuje "kuchnię" brytyjskiego modelu władzy, żałuję że u nas nie jest podobnie - że nie ma kogoś przez całe życie przygotowywanego do myślenia o sprawach swojego kraju, kogoś kto musi zachować obiektywność (królowej nie wolno głosować!) i kto przekazuje kolejno wybranym szefom rządu swoją mądrość, będąc jednocześnie symbolem trwałości i jedności państwa.

"Królową" mogę gorąco polecić. Świetna gra aktorska (Helen Mirren już zdobyła za swoją rolę kilka prestiżowych nagród, jest także "murowaną" kandydatką do Oscara), oszałamiająco piękne plenery Szkocji (aż przestaje dziwić że okolice zamku Balmoral są ulubionym miejscem wakacji królewskiej rodziny), piękna muzyka i głębia scenariusza czynią z niego jeden z wybitniejszych obrazów ostatnich lat. Jest jeszcze jeden powód, za który można być wdzięcznym polskim dystrybutorom - brak dubbingu pozwala wsłuchiwać się w piękny język angielski Helen Mirren, która również w tym aspekcie upodobniła się do królowej Elżbiety II a także na brytyjską angielszczyznę Michaela Sheena (premier Blair) czy Alexa Jenningsa (książę Karol). Film nie tylko z przyjemnością się ogląda ale też wspaniale się go słucha.

Królowa (The Quinn)
Produkcja 2006 (Francja , Wielka Brytania , Włochy)
Premiera w Polsce: 02.02.2007
Reżyseria: Stephen Frears
Występują m.in.: Helen Mirren, Michael Sheen, James Cromwell, Sylvia Syms, Alex Jennings

Joanna Gacka / Senior.pl

Zgłoś błąd lub uwagę do artykułu

Zobacz także

 

 

 

Skomentuj artykuł:

Komentarze mogą dodawać wyłącznie osoby zalogowane.
Jesteś niezalogowany: zaloguj się / zarejestruj się




Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Senior.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Komentarze niezgodne z prawem i Regulaminem serwisu będą usuwane.

Artykuły promowane

Najnowsze w dziale

Polecane na Facebooku

Najnowsze na forum

Warto zobaczyć

  • Akademia Pełni Życia
  • Uniwersytety Trzeciego Wieku
  • Internetowe Stowarzyszenie Seniorów
  • Kobiety.net.pl
  • Oferty pracy