Strona głównaKulturaListy do M.

Listy do M.

"Listy do M." są jak podróbka Roleksa. Choć Szwajcarzy nie mają z tym nic wspólnego, z daleka wygląda całkiem nieźle, godzinę pokazuje dokładnie, no i kosztował znacznie mniej.
Listy do M.Bohaterów "Listów do M." jest dużo. Do ciekawszych należą święty Mikołaj, który bzyka wszystko, co się rusza (Tomasz Karolak), radiowiec, zapaleniec wychowujący samotnie syna (Maciej Stuhr) i drobny złodziejaszek poszukujący zastępczego ojca (Adam Tyniec). Z chłopców najbardziej interesujący jest jednak syn radiowca, który ma cudny zwyczaj podawania danych statystycznych w sytuacji, gdy jest to konieczne (100 milionów ludzi idzie ze sobą do łóżka na pierwszej randce). Są też w filmie dziewczyny, czyli roztrzepana Doris poszukująca tego jedynego (Roma Gąsiorowska-Żurawska), puszczalaska Karina (Agnieszka Dygant) i królowa śniegu Małgorzata (Agnieszka Wagner).

Zacznę od wad. Scenarzystom zabrakło pomysłów na wszystkie wątki - szczególnie ten z Piotrem Adamczykiem jako policjantem samobójcą jest wyjątkowo nieudany - choć pierwsza scena - właśnie samobójcza, całkiem śmieszna. Zabrakło też pogłębionego pomysłu na głównego bohatera. Stuhr w roli ojca samotnie wychowującego syna wypada całkiem ok. Kibicujemy mu, by zdobył serce Doris vel Audrey, ale czemu bohater nie ma z tym żadnych problemów, czemu bohater nie przechodzi przemiany, czemu bohaterka nie rani go przez przypadek, czemu idzie to tak łatwo - chyba żeby zdobyć taką dziewczynę jak Roma Gąsiorowska-Żurawska to się trzeba trochę postarać, trochę pożyć w niepewności.

Zalety naszej podróbki są takie, że zapominamy o świecie na te dwie godziny, będziemy kibicować bohaterom, będziemy się uśmiechać pod nosem i śmiać czasem całkiem głośno. Do tego obejrzymy ciekawie pokazaną Warszawę i nowoczesną posiadłość, w której tak naprawdę wcale nie chcielibyśmy mieszkać no chyba, że ktoś dałby nam ja za darmo.

Jednym słowem pomimo drobnych wad scenariuszowych podróbka brytyjskich komedii romantycznych wykonana rękami Słoweńca z wydatną polską pomocą całkiem się udała.

Ps. Czemu film rozgrywający się w Wigilię, którego jednym z bohaterów jest nie taki święty Mikołaj a inni bohaterowie śpiewają niemieckie kolędy po polsku trafia do kin w połowie listopada?

Wojciech Duś / megafon.pl

Zgłoś błąd lub uwagę do artykułu

Zobacz także

 

 

 

Skomentuj artykuł:

Komentarze mogą dodawać wyłącznie osoby zalogowane.
Jesteś niezalogowany: zaloguj się / zarejestruj się




Komentarze

  • 11:53:17, 13-11-2011 ~gość: 83.27.255.xxx

    Byłam wczoraj - bardzo mi się podobał, jak już dawno żaden polski film tego typu. A nawiązania do "zachodnich" produkcji (zwłaszcza jednej) chyba świadome, bo i motywy muzyczne niektóre te same. Za to fabuła nasza rodzima. I pięknie pokazana Warszawa... aż szkoda że naprawdę taka nie jest.

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Senior.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Komentarze niezgodne z prawem i Regulaminem serwisu będą usuwane.

Artykuły promowane

Najnowsze w dziale

Polecane na Facebooku

Najnowsze na forum

Warto zobaczyć

  • EWST.pl
  • Pola Nadziei
  • Kobiety.net.pl
  • Akademia Pełni Życia
  • Oferty pracy