Strona głównaKulturaRobin Hood

Robin Hood

Kto widział choćby jeden zwiastun "Robin Hooda" i pamięta "Gladiatora" nie będzie zaskoczony najnowszym obrazem Ridleya Scotta. W typowym dla siebie stylu stworzył piękne, ale i pełne patosu widowisko.
Film warto zobaczyć dla samej opowieści. Tym razem poznajemy Robina Longstride'a nim stał się księciem złodziei. To historia zupełnie inna od tej, którą znamy z filmu z Kevinem Costnerem czy brytyjskiego serialu. Poniekąd prequel, poniekąd zupełnie inna legenda. Nie będę zdradzać szczegółów fabuły, gdyż jest ona najbardziej atrakcyjnym elementem obrazu. Na pewno nie jest to tak lekki i zawadiacki film. Owszem, pojawiają się elementy humorystyczne (niektóre niezamierzone), całość jest jednak zdecydowanie poważna. Na pewno jednak ciekawa, świetnie zagrana (wyśmienity Mark Strong), pokazana z rozmachem. Trzeba przyznać, Scott ma oko i rękę do dużych, spektakularnych dzieł.


Przez większą część filmu czeka nas wysokiej jakości rozrywka o historycznym zabarwieniu. Sceny batalistyczne w "Robin Hoodzie" są naprawdę znakomite. Pod tym względem mamy mocne, męskie kino, z plądrowaniem, oblężeniami i orkiestrowymi wyczynami łuczników.


Problem w tym, że reżyser po raz kolejny nie potrafił znaleźć umiaru w kwestii dramatyzmu. Kiedy historia dociera do momentu, w którym nasz dzielny bohater musi stawić czoła wrogowi i walczyć o wolność i sprawiedliwość "aż jagnięta staną się lwami", robi się nieznośnie. Pada jedna kuriozalnie nadęta kwestia za drugą, pojawiają się banalne ujęcia z lotu ptaka, zbliżenia na zaciętą twarz Russella Crowe'a, sekwencje w zwolnionym tempie i podniosła muzyka. Nie mówiąc o Marion, która zmienia się w kolejną Joannę d'Arc.


Robin HoodBrawa należą się Ridleyowi Scottowi za wizję. Za to, że pokazał nam zupełnie inne oblicze Robin Hooda. Nie jako biegającego po Sherwood i uprzykrzającego życie szeryfowi z Nottingham banity, lecz wojownika o walecznym sercu. Szkoda tylko, że nie potrafił nabrać dystansu do tej bądź co bądź interesującej opowieści i tchnąć w nią nieco świeżości.


reżyseria Ridley Scott
scenariusz Brian Helgeland
zdjęcia John Mathieson
muzyka Marc Streitenfeld czas trwania: 140 min
dystrybucja: United International Pictures

Joanna Moreno / megafon.pl

Zgłoś błąd lub uwagę do artykułu

Zobacz także

 

 

 

Skomentuj artykuł:

Komentarze mogą dodawać wyłącznie osoby zalogowane.
Jesteś niezalogowany: zaloguj się / zarejestruj się




Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Senior.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Komentarze niezgodne z prawem i Regulaminem serwisu będą usuwane.

Artykuły promowane

Najnowsze w dziale

Polecane na Facebooku

Najnowsze na forum

Warto zobaczyć

  • Uniwersytety Trzeciego Wieku
  • Internetowe Stowarzyszenie Seniorów
  • Aktywni 50+
  • Kosciol.pl
  • Oferty pracy