15-06-2011
zmień rozmiar tekstu
A+ A-
Film Janusza Kondratiuka zaczyna się jak u Hitchcocka czyli trzęsieniem ziemi w postaci napadu na duży bank. Na tym podobieństwo do mistrza się kończy.
W banku tym pracuje Bożena (Kinga Preiss) będąca w zaawansowanej ciąży. Wykorzystuje ten stan udając rozpoczęcie porodu i rozproszonego niespodziewaną sytuacją bandytę wali woreczkiem z bilonem w głowę tak dotkliwie, że ten woła: "policja". Już wiemy, że to komedia kryminalna. Nie ukradziono trzystu tysięcy więc Bożena oczekuje nagrody w postaci dziesięciu procent ocalonej kwoty. A otrzymuje filiżankę i w kopercie podziękowanie.
Jej mąż Stasiulek (Tomasz Karolak) jest muzykiem przygrywającym z kolegami na wieczorkach tanecznych w klubie seniora. Tworzy trio wraz z Tomusiem (Andrzej Grabowski pastiszowo grający Janusza Gniadkowskiego piosenkarza - idola lat 50-tych) i Waldusiem (Rafał Mohr), seksoholikiem. Bożena i Staszek żyją w starej kamienicy Trójmiasta.
Co mieszkanie to ciekawostka przyrodnicza. W jednym z nich bytują: sfrustrowana młoda seksowna kucharka Zuzanna (Joanna Kulig) próbująca podciąć sobie żyły, Matylda (Hanna Konarowska) marząca o kontenerze z tipsami, a póki co uprawiająca nieustanny seks z Waldusiem oraz Pawełek Leo (taki z niego lew jak ja kozica górska) grany przez Jakuba Gierszała, niewychodzący z domu młody rencista z powodu psychicznego rozchwiania. A to nie wszyscy...
Główna akcja zaczyna się z chwilą gdy Hanna Walczak (Barbara Krafftówna) otrzymuje spadek w postaci miliona dolarów. Bożena opiekująca się finansami Pawła i Walczakowej wymyśla chytry plan polepszenia życia swojej rodziny, co powoduje liczne perypetie mało przyjemne dla wszystkich. W filmie są i dziewczyny do wzięcia i emeryci wniebowzięci, dzięki wciąganej w toalecie kokainie, i prywatne niebo, w przyszłości, dla bożenkowej rodziny. Ale szczęśliwy koniec jest dla kogoś innego, kto zgarnia złote runo albowiem intelekt to nie wszystko.
Zdecydowalam się pójść do kina ze względu na Kingę Preiss i Barbarę Krafftównę i te dwie aktorki są świetne. Panowie sapią i dyszą ale nie nadążają. Co jest z tymi facetami? Reżyserowi coś po drodze rozlazło się w szwach. Scenariusz czy montaż? Bo z takimi aktorami można było nakręcić naprawdę świetną komedię. Czyli miało być dobrze a wyszło jak zwykle. Szkoda.
Recenzja nadesłana przez panią Irenę Brojek (Alodia1949). Serdecznie dziekujemy.