Strona głównaKulturaThat’s All Right, Elvis! - 60 lat Rock’n’Rolla strona 3 / 8

That’s All Right, Elvis! - 60 lat Rock’n’Rolla

strona 3 / 8



„Ja nie brzmię jak nikt..." - Elvis Presley

Elvis Presley, fot. Sony MusicOd pierwszych dni działalności SUN Recording Service Sam Phillips i jego brat Judd poszukiwali nowego brzmienia. „Poszukiwaliśmy białych piosenkarzy z odpowiednimi możliwościami i stylem zbliżonym do południowych kolorowych muzyków", deklarował Judd Phillips. Z kolei Sam stawiał sprawę jeszcze jaśniej, „wiedziałem, że jedyną drogą do zdobycia szerszej publiczności było znalezienie białego, który potrafiłby grać czarną muzykę".

W tym celu od samego początku właściciele memphijskiego studia nagraniowego prowadzili politykę otwartych drzwi. Każdy (bez względu na kolor skóry, wyznanie etc), kto miał w portfelu cztery dolary mógł wejść do SUN Recording Service i nagrać na płytę swoją ulubioną piosenkę.

Teorii na temat tego w jakich okolicznościach Elvis Presley po raz pierwszy odwiedził studio Sama Phillipsa jest kilka. Najbardziej prawdopodobna wydaje się ta, że osiemnastoletni wówczas kierowca ciężarówki w firmie Crown Electric Company należącej do Jamesa i Gladys Tiplerów wiedział o możliwości jaką daje artystom amatorom nowo otwarte studio (wielu ówczesnych przyjaciół piosenkarza wspominało później, że młody Presley bardzo często opowiadał im o studiu Sama Phillipsa) i postanowił zwyczajnie spróbować w nim swoich sił (w jednym z późniejszych wywiadów twierdził nawet, że był zwyczajnie ciekaw jak brzmi jego głos). Jedna z wielu legend, które narosły wokół pierwszej sesji Presley'a dla SUN Studio głosi nawet, że Elvis poprosił swojego szefa o wcześniejsze wypłacenie pensji by starczyło mu na nagrania.

Sam Elvis zdawał się mieć świadomość ilości mitów krążących na temat jego pierwszych nagrań dlatego podczas jednego z koncertów w Las Vegas w 1969 roku opowiadając zasłuchanej publiczności zgromadzonej w hotelu International o swojej karierze przypomniał także o jej początkach: „chciałbym opowiedzieć trochę jak to wszystko się zaczęło. Jak, gdzie i dlaczego. Bo jest tyle nieprawdziwych wersji. Mało kto wie jak było naprawdę. A było tak. Skończyłem szkołę, jeździłem ciężarówką i cały czas uczyłem się fachu elektryka (trochę pobłądziłem, śmiech). No więc pewnego dnia jeżdżę sobie ciężarówką i podczas przerwy na lunch wszedłem do sklepu płytowego i nagrałem płytę demo...".

Płyta miała być prezentem dla matki (kilku biografów twierdziło też w swoich opracowaniach, że debiutanckie demo miało być prezentem urodzinowym dla Gladys Presley. Tej wersji przeczą jednak zarówno fakty jak i... osoby z najbliższego otoczenia artysty. W książce „Dlaczego Ja Panie?" Janusz Płoński powołuje się na rozmowę z Billem E.Burkiem, wieloletnim przyjacielem artysty i wydawcą pisma ‘Elvis World'. „Jedną z najbardziej rozpowszechnionych legend o Elvisie jest ta, że przejeżdżając wielokrotnie koło SUN Studio postanowił kiedyś tam wstąpić i za cztery dolary nagrać piosenkę w prezencie urodzinowym dla swej matki. Legenda ta, zdaniem Billa, w ogóle nie trzyma się kupy, ponieważ Elvis odwiedził po raz pierwszy SUN Studio w lecie, podczas gdy urodziny jego matki wypadają w kwietniu, o czym doskonale wiedział. Opowieść ta jednak wszystkim się podobała i tak dobrze pasowała do obrazu Presley'a, że w większości biografii powraca jak bumerang"). Chcąc sprawić Gladys przyjemność Elvis na swoim pierwszym krążku nagrał jej dwie ulubione piosenki. O tym, że chce zrobić swojej mamie upominek miał powiedzieć m.in. Juddowi Phillipsowi na krótko przed wejściem studia.

„Szedłem sobie Aleją Zjednoczenia na swoją poranną kawę kiedy pierwszy raz zobaczyłem go wałęsającego się przy aptece na rogu", wspominał swoje pierwsze spotkanie z przyszłą gwiazdą rock'n'rolla Judd Phillips. „Niechlujnie wyglądający, wiejski chłopak o ciemnych włosach i długimi bokobrodami. Niemniej jednak kiedy wracałem z kawy on dalej tam był", ciągnął swoją opowieść producent. „Dlatego też zapytałem go, czy mogę mu w czymś pomóc. Powiedział, że chce nagrać płytę na swój koszt jako prezent dla matki. Wyglądał na bardzo nieśmiałego. Myślę, że gdybym sam do niego nie podszedł mógłby nigdy nie wejść do naszego studia".

Pierwszą wizytę Elvisa Presley'a w studiu należącym do Sama Phillipsa datuje się na lato 1953 roku (w różnych opracowaniach można się także spotkać z bardziej szczegółowymi terminami takimi jak np.18 lipca 1953). Marion Keisker, która była tego dnia w studiu zamiast Phillipsa zapamiętała, że piosenkarz pojawił się w SUN w sobotnie popołudnie i był jednym z wielu chłopaków oczekujących na nagranie, które miało otworzyć im drogę do lepszego życia... do sławy. Na krótko przed rozpoczęciem przez Elvisa pierwszej piosenki asystentka Sama Phillipsa zadała młodemu wokaliście kilka pytań. Dzisiaj ta rozmowa stała się częścią historii muzyki. „Jeśli znasz kogoś kto potrzebuje piosenkarza...", rozpoczął Elvis. „Co możesz zaśpiewać?", zapytała Keisker. „Wszystko", odparł Presley. „A czyje masz brzmienie?", pytała dalej asystentka. „Ja nie brzmię jak nikt". Zaintrygowana Marion drążyła dalej: „śpiewasz hilbilly?". „Mogę śpiewać hilbilly". „A w hilbilly brzmisz jak kto?". „Ja nie brzmię jak nikt", po raz kolejny stwierdził osiemnastoletni Presley i po tych słowach i uiszczeniu opłaty w wysokości 3.98 $ (plus podatek) wszedł do studia i nagrał na płytę dwie piosenki - „My Happiness" i „That's When Your Hearaches Begin". Pierwsza z nich była popularnym standardem wylansowanym w grudniu 1947 przez grupę Marlin Sisters. Prawdziwym przebojem stała się jednak dopiero rok później gdy Jon and Sondra Steele umieścili ją na trzeciej pozycji listy przebojów. Po nich po utwór ten sięgali m.in. The Pied Pipers oraz Ella Fitzgerald.
Strony : 1 2 3 4 5 6 7 8

Mariusz Ogiegło / Sony Music Entertainment Poland

Zgłoś błąd lub uwagę do artykułu

Zobacz także

 

 

 

Skomentuj artykuł:

Komentarze mogą dodawać wyłącznie osoby zalogowane.
Jesteś niezalogowany: zaloguj się / zarejestruj się




Komentarze

  • 17:48:41, 07-07-2014 ~gość: 31.183.109.xxx

    Elvis Presley cudny głos piękne piosenki ,wielka szkoda że dziś tak mało słuchamy jego utworów.
  • 11:47:55, 16-09-2014 ~gość: 194.181.35.xxx

    Ja tam słucham GO codziennie i życia sobie bez niego nie wyobrażam! Pozdrowienia dla fanów Monika
  • 03:33:42, 03-10-2014 cwieta

    Moje piosenki to łestern, z zawsze pozytywnym zakończeniem.
  • 22:13:02, 28-05-2015 ~gość: 88.156.224.xxx

    Czemu mnie boli jak Go słucham? Czy ze mną jest coś nie tak, czy jego głos tak przeszywa człowieka? Gdzie, kto popełnił błąd lub był tak pazerny, że już tak dawno Elvis nie śpiewa Kochajcie Elvisa to cud Boży!
  • 22:49:35, 05-07-2016 ~gość: 89.79.88.xxx

    witam !Elvis to mistrz

    p.s nawiąże kontakt z fanami Elvisa

    vegas711@wp.pl

    Błażej

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników serwisu. Senior.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Komentarze niezgodne z prawem i Regulaminem serwisu będą usuwane.

Artykuły promowane

Najnowsze w dziale

Polecane na Facebooku

Najnowsze na forum

Warto zobaczyć

  • Pola Nadziei
  • Kosciol.pl
  • Hospicja.pl
  • Umierać po ludzku
  • Oferty pracy